- Drukuj
- 03 mar 2010
- Pogotowie Ratunkowe
Transport chorych do lecznic trwa zbyt długo. Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego wini za to niewystarczającą ilość SOR-ów.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, dr Cezary Pakulski, wojewódzki konsultant medycyny ratunkowej w Zachodniopomorskiem na jej łamach miał powiedzieć, że przyczyna w wydłużającym się transporcie tkwi w pieniądzach. Według niego pogotowie zarabia na wożeniu pacjentów od szpitala do szpitala.
1 marca szefostwo szczecińskiej WSPR broniąc się przed tymi zarzutami, zorganizowało konferencję prasową, połączoną z prezentacją pracy załóg pogotowia. Wszystkie dane o ich pracy przekazywane są za pośrednictwem systemu informatycznego. Dzięki niemu wiadomo, kiedy przyjęto zgłoszenie, gdzie jest ambulans, a nawet czy jedzie na sygnale. Dane są archiwizowane w formie elektronicznej i papierowej, co wyklucza możliwość modyfikacji czy zatajania danych.
– Problem tkwi w braku sieci Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. Województwo zachodniopomorskie to 23 tys. km kw. powierzchni. Mamy siedem SOR-ów i cztery lecznice z oddziałami kardiologii inwazyjnej w Szczecinie, Koszalinie i Szczecinku. Do niektórych lecznic ratownicy muszą jechać powyżej 100 kilometrów – mówi portalowi rynekzdrowia.pl Roman Pałka, dyrektor szczecińskiego WSPR.W jego opinii brakuje też standardów postępowania.
– Tylko w co trzecim zespole karetki jest lekarz, pozostałe to zespoły podstawowe składające się z ratowników. Czy to oni mają decydować, gdzie wieźć pacjenta? Czy karetka bez lekarze powinna jechać nawet 100 km z pacjentem do specjalistycznej lecznicy? A może powinna zawieźć go do najbliższego szpitala który posiada podstawowe oddziały i jest w stanie udzielić dalszej pomocy? To pytania bez odpowiedzi – podkreśla dyrektor Pałka.
Uwagi w tej sprawie już wysłał do krajowego konsultanta ratownictwa medycznego i wydziału Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego odpowiedzialnego za nadzór nad systemem Państwowego Ratownictwa Medycznego w województwie. Nie otrzymał odpowiedzi.
W rozmowie z Gazetą dr Cezary Pakulski zaznaczył, że chory w stanie bezpośredniego zagrożenia życia powinien trafić do najbliższego SOR-u, ale to dotyczy tylko części osób, u których zdiagnozowano zawał. Pozostali pacjenci w stanie stabilnym powinni trafić do szpitali, które zapewnią im najlepszą opiekę. Jak informuje konsultant, tylko w październiku 2009 stwierdził ponad 100 przypadków niewłaściwego lokowania pacjentów.
Facebook - Lubię To: |
|