FORUM Fundacji Moto-Medic
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Pomysł na uliczne korki: pogotowie ratunkowe przyjeżdża motocyklem
Ratownictwo medyczneLuiza Jakubiak/Rynek Zdrowia 2010-03-22 06:25:00

Od maja ulicami Olsztyna w godzinach szczytu zacznie przemykać motocykl olsztyńskiej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Ratownik medyczny na motorze jeździ latem także w Gdańsku. Przygotowani do udzielania pomocy są poruszający się na jednośladach społecznie działający paramedycy m. in. w Krakowie i Warszawie. - W godzinach szczytu, nawet pojazdy uprzywilejowane mają problem z szybkim dotarciem na miejsce wypadku - mówi Marek Myszkowski, dyrektor stacji pogotowia z Olsztyna. Motocyklista dojedzie jako pierwszy, zorientuje się w sytuacji i może zacząć udzielanie poszkodowanym pomocy do momentu przyjazdu karetki. Pojawia się jednak pytanie: jak sklasyfikować tę pomoc i kto ma za nią płacić?

Marek Myszkowski mówi, że pomysł jest ciekawy, ale będzie się przyglądał zasadności funkcjonowania takiego pojazdu w strukturze ratownictwa. Pogotowiany motocykl w Olsztynie jeździł już do wypadków w ubiegłym roku. Zaprzestał działalności wraz z nastaniem zimy. W miasto wyjedzie ponownie w sezonie letnim. Obsługiwany jest przez pracowników pogotowia. W czasie akcji ratunkowej, kierowca motocykla traktowany jest jak czwarta osoba ze składu specjalistycznego ambulansu.

Jak to finansować
Pozostaje jednak do rozwiązania kwestia finansowa. Jak informuje Marek Myszkowski, na motocykl stacja nie dostaje żadnych dodatkowych pieniędzy w ramach kontraktu z NFZ: – Problem kosztów utrzymania motocykla rozwiązujemy we własnym zakresie.

Zapowiada, że po roku funkcjonowania motocykla w strukturze pogotowia, będzie można przeprowadzić analizy jego przydatności.

Dłuższe doświadczenia motocyklowego ratownictwa ma Miejska Stacja Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku. Tam motocykl jeździ pod banderą pogotowia od 2002 roku.

– Stacja otrzymała motor od Fundacji „Bezpieczni w ruchu drogowym“. Wyjeżdża do wypadków w czasie wakacji, kiedy jest największy ruch turystyczny i najlepiej sprawdza się w miejscach, gdzie jest dużo turystów: na gdańskiej starówce, na nabrzeżu i na deptaku przy plaży – opisuje dyrektor stacji Mariola Kubiak.

Motocykla nie ma w ustawie
Mimo długiego stażu, działalność motocykla jest nadal finansowana z pieniędzy pozyskiwanych od sponsorów. Obecnie jedynym jest port lotniczy w Gdańsku. Dyrektor gdańskiego pogotowia wraz z wojewodą pomorskim prowadzili już kiedyś rozmowy z płatnikiem na temat finansowania tego rodzaju ratownictwa.

– Przychylność ze strony NFZ była – przyznaje dyrektor. – Jednak by zakontraktować jednostkę motocyklową, wpierw musiałaby się zmienić ustawa o państwowym ratownictwie medycznym. W ustawie jest wykaz, co wchodzi w skład państwowego systemu ratownictwa medycznego. Jest tam np. karetka wodna. Motocykla nie ma.

Na razie rozwiązaniem mogłaby być pomoc finansowa samorządu, któremu powinno zależeć na bezpieczeństwie mieszkańców i turystów. W wielu miastach powstają też grupy zapaleńców, którzy swój wolny czas i pieniądze przeznaczają na organizowanie patroli ratunkowych. Ale oni też nie są wolni od problemów...

Ciężkie życie ochotnika
Fundacja R2 (R Kwadrat) z Krakowa zrzesza wolontariuszy ­– ratowników motocyklowych. Jest wpisana do rejestru wojewody, jako jednostka współpracująca z systemem państwowego ratownictwa medycznego. Po kontroli Wojewódzkiego Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Fundacja została wpisana w plan działania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego na lata 2009 – 2011. Ochotnicze dyżury ratownicze pełnią w sezonie od maja do listopada.

– Mamy podpisaną umowę współpracy z Komendą Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie, Komendą Straży Miejskiej, współpracujemy z policją. Do ubiegłego roku także z pogotowiem – przypomina Jarosław Maj, prezes Fundacji.

Ratownicy z Fundacji R2 współpracowali już z Krakowskim Pogotowiem Ratunkowym, ale na początku roku przestali być powiadamiani o wypadkach, gdyż – zdaniem pogotowia – przepisy zabraniają współpracy dyspozytorów pogotowia z wolontariuszami.

Sprawę rozstrzygnął wojewoda małopolski, który zdecydował, że ratownicy medyczni na motocyklach i rowerach ponownie będą działać w ścisłym porozumieniu z Centrum Powiadamiania Ratunkowego.

Nie zmarnujmy tego zapału
Według podpisanego porozumienia, ratownicy Fundacji R2 będą wzywani do wypadków wymagających szybkiej interwencji. – Jesteśmy w stanie dotrzeć na miejsce zdarzenia szybciej niż pogotowie. Nie chcemy go jednak zastępować. Naszym zadaniem jest rozpoczęcie akcji ratunkowej, udzielenie pierwszej pomocy i podtrzymanie chorego do czasu przyjadu karetki – podkreśla szef Fundacji. I dodaje, iż przede wszystkim liczy się czas dojazdu motocykla na miejsce wypadku, który, zdarza się, że wynosi tylko 2 minuty.

Podobne grupy wolontariuszy miały powstać w Katowicach i Rybniku na Śląsku. Na portalu ratownik-med.pl, jeden z internautów informuje, że od wiosny także po Warszawie będzie jeździł minimum jeden prywatny motocykl przygotowany do działań ratunkowych.

Zapał krakowskich wolontariuszy spotyka się z uznaniem. – To bardzo cenna inicjatywa i pozytywny przykład zaangażowania obywatelskiego w sprawy ratownictwa. Przedstawiciele tego stowarzyszenia byli zaproszeni na niedawne Sympozjum Medycyny Ratunkowej i Intensywnej Terapii w Karpaczu – mówi prof. Juliusz Jakubaszko, konsultant krajowy w dziedzinie ratownictwa medycznego.

Patron mile widziany
Jednak – jego zdaniem – od strony merytorycznej taka grupa ludzi nie może być utożsamiana z jednostką ratownictwa medycznego: ­– Zespoły ratownictwa medycznego czy szpitalne oddziały ratunkowe muszą spełniać pewne zasadnicze kryteria personelowe, wyposażeniowe, kompetencyjne i czynnościowe.

– Tę grupę ludzi można traktować natomiast jako grupę ochotników organizacynie przygotowanych do wykonywania kwalifikowanej pierwszej pomocy, tak jak w przypadku górskiego lub wodnego ochotniczego pogotowia ratunkowego czy innych specjalistycznych służb ratunkowych – ocenia prof. Jakubaszko.

Jego zdaniem, powinni być objęci patronatem ministra spraw wewnętrznych i administracji, tak jak wymienione wcześniej służby ratownicze.

Również czynności, jakie wykonują, nie mogą też być określane ratownictwem medycznym. – Czynności wykonywane przez zespoły ratownictwa medycznego, czyli medyczne czynności ratunkowe są świadczeniem zdrowotnym i jako takie są kontraktowane i rozliczane z Funduszem.

Co zatem zrobić? Profesor proponuje utworzenie społecznych służb, które określa „drogowym ochotniczym pogotowiem ratunkowym“, wspierającym system ratownictwa medycznego i niosącym kwalifikowaną pierwszą pomoc medyczną.

 



Facebook - Lubię To: